Trigar Bike Race Kletno by KBR… 150 km (szosa)
Road Trigar Race... czyli kwintesencja kolarstwa górskiego
„Nie ma takiego miasta jak Londyn. Jest Lądek. Lądek Zdrój…” uznajmy, że ten klasyczny polski tekst komediowy będzie mottem tego wyścigu. Przynajmniej jego pierwszej części. Bo na Trigar Bike Race Kletno by KBR w wersji szosowej zabierzemy Was na przejażdżkę do Lądka Zdroju. Taki klasyczny sobotni coffee ride: ot, ruszacie rano i pierwszej kilkanaście km jazdy na rozgrzewkę to odcinek, gdy porusza się korbą tylko po to, by trzymać średnią 35… No, tak będzie, nie zmyślamy…
Ale po kolei. Ruszacie z Kletna w kierunku Stronia Śląskiego, a potem do Lądka po tej samej trasie, co dystans 50 km. Więc warto zajrzeć do ich opisu, gdyż – ponieważ… Was też on na tym odcinku dotyczy. Zaś w samym Lądku… no cóż, przygodę z kolarstwem górskim czas zacząć na poważnie. Czechy czekają…
Byle do granicy. Możecie sobie to powtarzać z każdym obrotem korby, wyjeżdżając z Lądka Zdroju. Nie jest to długi podjazd, raptem parę kilometrów, więc na świeżo i dość szybko zameldujecie się na przełęczy pod Borówkową Górą. A potem szybki, acz kręty (pozostałości auta, które przestrzeliło zakręt jeszcze tam leżą, więc nie przesadzajcie) zjazd na czeską stronę. I ponad 30 km laby… czyli jazdy po płaskim, albo prawie z górki. No, mówiliśmy, że to lajtowy wyścig? Na pewno mówiliśmy…
Powrót do Polski to powrót w Góry Złote. Na wzniesienia wokół Złotego Stoku. Jeszcze do niedawna jazda tamtędy, na rowerze szosowym nie należała do najprzyjemniejszych – ot, pomęczył się człowiek na podjeździe na Przełęcz Jaworową, a potem nie mógł się nacieszyć zjazdem w kierunku Gruszczyna. Ale-ale.. te czasy minęły. Teraz bowiem wiedzie w dół wyborny, nowy, równiutki asfalcik. Aż po prostu się mknie, więc… pilnujcie się, by nie przestrzelić któregoś z krętych zawijasów. Serio. No a potem miniecie Radochów, lokalnymi drogami przejedziecie przez Trzebieszowice i… już ponad połowa trasy za Wami. Mówiliśmy, że lajcik? Heh, no pewnie, że mówiliśmy…
Wjeźdżacie w dolinki między pasmami, podobnie jak dystans 50 km. I tak: na Nowy Waliszów ruszacie początkowo dość szeroką asfaltową drogą oznaczoną drogowskazami na Bystrzycę Kłodzką, a potem dolinką między szczytami Skałecznej i Kamiennika dojeżdżacie do wioski skrytej za szczytem Dziczej Góry. Za Waliszowem znowu rozpoczyna się kolejny zjazd, droga zwęża się do tej klasycznej wioskowej szerokości. Spada też niestety jakość nawierzchni, ale za to widoki pozostają całkiem zacne. Jedziecie praktycznie cały czas w dół, poza małą hopką w Bystrzycy… aż do ponad setnego kilometra trasy jest właściwie z górki. Dwie trzecie trasy… to prawie koniec, prawda? Co może pójść nie tak?
Za Długopolem, w kierunku na Różankę robi się lekko pod górkę. Ale nie bądźmy tacy drobiazgowi, gdzieś trzeba te metry przewyższeń nałapać, a te 30 km właściwie takiego niby podjazdu via Goworów / Nowa Wieś / Wilkanów… miną Wam, ani się obejrzycie. I gdy wjedziecie do Idzikowa, zostanie Wam do pokonania prawie ostatnia górka na trasie. Podjazd pod Przełęcz Puchaczówka, czyli prawdziwa wisienka na torcie wszystkich szosowych podjazdów w okolicy. Zaliczacie ją – uwaga – na pełnej długości. Nie jakieś to-tamto (od połowy, jak inne dystanse na Trigar Race), pełna długość. Można wbijać KOM-y 🙂 lub przynajmniej PR-y 🙂
No, to widzimy się na Przełęczy. Stamtąd szybki (i ofkors kręty) zjazd do Sienny, potem ostatnia (naprawdę O-S-T-A-T-N-I-A) górka, czyli podjazd pod Janową Górę (byle do zakrętu, jbc) i zjazd do Kletna. Gdzie piwko, medal, oklaski i opowieści, że było lajtowo. Widzimy się? No pewnie, że się widzimy…
A pojedziecie tak:
You May Also Like
A tymczasem…
30 września 2020
Koszulki VIII Tour de WOŚP
12 stycznia 2025